Czasami kiedy zasypiam, wyobrażam sobie, że ktoś leży tuż obok mnie.
Że oddycha wprost na moją szyję.
Że moja głowa leży na jego niewygodnym, ale kochającym ramieniu.
Trochę to przerażające, a zarazem uspokajające...
Czasami jest tak, że leży koło mnie X. Kiedy on odchodzi, wtedy przychodzi Y.
Ale najczęściej jest tak, że to obecność nienależąca do nikogo, tylko do mnie, żebym mogła zasnąć bez stresu.
Czy to są uczucia należące do desperatki? Czy już jest aż tak źle?
Boże, chroń od tego!
Po prostu trzeba jakoś funkcjonować... W ukryciu udawać, wyobrażać i grać, żeby nie zginąć w świecie.